Korzystaj bez opłat
Giełda. Doradca AI. Społeczność.
Baba Dużym w trasie
Historia transportowa Pani Marysi zaczęła się bardzo przypadkowo. Miała ona pracować w policji, zdała testy i była o krok od munduru. Nie wie jednak, dlaczego, w ostatnim momencie uznała, że to nie jest jej droga. To chyba jakaś intuicja albo fatum, los może przeznaczenie. W tym samym czasie pracowała w sklepie spożywczym. Nie ukrywa, że nie czerpała z tego satysfakcji. Natomiast odkąd zdała prawo jazdy kat. B, uwielbiała jeździć samochodem i wychodziło jej to całkiem dobrze. Zaczęła bawić się we Wrak Race. Wtedy kolega rzucił pomysł, by zaczęła jeździć zawodowo, np. busem do 3.5 t. Wtedy nasza bohaterka pomyślała sobie „że też nigdy na to nie wpadłam!”. Udało się znaleźć osobę, która zatrudniła ją bez jakiegokolwiek doświadczenia.
”To nie był dobry początek, często zastanawiam się, jak w ogóle to przeżyłam. Nie poddałam się, jednak wtedy poczułam to, co czuję do dziś za kierownicą.
Marysia Woryna
Znalazła inną firmę, w międzyczasie zrobiła prawo jazdy kategorii C. Pewnego weekendu będąc w Niemczech na parkingu, poznała dwóch sympatycznych kierowców ciężarówek pochodzących z Polski. Kiedy wsiadła pierwszy raz do dużej kabiny i posłuchała jak jeden z nich, o imieniu Sylwek, z pasją opowiada o tym zawodzie, poczuła, że chce iść dalej. Kolega polecił Marysi firmę budowlaną z okolicy, która dodatkowo pomogła w zrobieniu kat. CE i dawała możliwość pracy z każdego rodzaju sprzętem. Wtedy pokochała markę Scania.
Ciągle jednak było jej mało, więc zmieniła pracę, w której jeździła po kraju. Następnie udało się jej spełnić marzenie o włoskim kierunku i trasach międzynarodowych w obecnej firmie.
”To co robię zdecydowanie jest dla mnie pasją i stylem życia. Poświęciłam tak naprawdę większość swojego życia dla tej pracy. To uzależnienie i ciągle mi mało. Wielu starszych kierowców mówi, że mi się tylko wydaje, że jeszcze się najeżdżę i na pewno mi przejdzie.
Marysia Woryna
Nic z tych rzeczy, czym dłużej nasza bohaterka pracuje w tym fachu, tym jeszcze większy ma apetyt i jeszcze bardziej ją to wciąga. Jak mówi – ten zawód trzeba lubić, albo wręcz kochać by wykonywać go skutecznie i bez frustracji. Dodatkowo radość sprawiają jej nie tylko trasy i przebyte kilometry, ale też piękne ciężarówki, ich przerabianie i tuningowanie.
Obecnie głównym kierunkiem Pani Marysi są Włochy. Było to jej wielkim marzeniem, które spełniło się szybciej, niż myślała i tak naprawdę fascynacja została do dziś. Jeździła przez pewien czas również do Hiszpanii, w której się zakochała i póki co jest dla niej ulubionym krajem. Chciałaby pojechać jeszcze do Grecji. Ma też kierunek, gdzie nie chce jechać, mimo że jeszcze tam nie była. Jest to Anglia.
Nie da się ukryć, że kobiet w zawodzie kierowcy jest coraz więcej. Radzą sobie świetnie, czasem nawet lepiej niż niejeden kolega po fachu.
”Ale ciągle jeszcze ludzie na widok kobiety za kierownicą ciężarówki robią wielkie oczy. Są raczej miło zaskoczeni, na firmach rzadko zdarza się, by ktoś kpił ze mnie. Były jednak i ciężkie sytuacje, kiedy to niemiecki wózkowy bardzo się zirytował, gdy jednak ja poradziłam sobie z ciasnym cofaniem pod wysyp i jego szyderczy uśmiech zszedł z twarzy. Niemniej jednak stereotyp otyłego, spoconego "tirowca" jest nadal w naszym społeczeństwie na czasie.
Marysia Woryna
Panowie też nie są czasem zadowoleni, że kobieta wykonuje ten ciężki zawód. Naszej bohaterce zdarzyło się usłyszeć niepochlebne opinie, jednak wie ona, że wchodząc w ten fach trzeba mieć dużą odporność, nauczyć się “kąsać” i odpowiadać z nawiązką na nieprzyjemne żarty lub po prostu ignorować szowinistyczne zaczepki. Pomimo wszystko, Marysia twierdzi, że w jej przypadku więcej jest życzliwości i szacunku.
„Lady in Red” można wiązać z kolorem ciężarówki, którą podróżuje Pani Marysia. Jakiś czas temu w jej głowie powstał projekt wyglądu Scanii, który udało się zrealizować. W zasadzie od samego początku kariery kierowcy zawodowego bohaterka jeździ czerwonymi autami.
Największą pasją i miłością życia Pani Marysi są konie, Zaczęła jeździć w wieku 6 lat i nadal to kontynuuje, od 3 lat mając swojego konia.
Kiedyś z jazdą konną wiązałam swoją przyszłość zawodową, ale realia świata jeździeckiego nie do końca zgadzają się z moimi odczuciami, jeśli chodzi chociażby o traktowanie zwierząt. Teraz jeżdżę raczej weekendowo, myślę, że moja klacz też cieszy się ze swej wolności.
Będąc w trasie tęskni za nią. Zakup konia był bardzo przemyślany i jak najbardziej wzięła pod uwagę swoją nieobecność. Jak sama mówi, gdyby chciała więcej czasu jej przeznaczyć, zawsze mogłaby zmienić pracę i jeździć ciężarówką gdzieś bliżej. Póki co jest wszystko dobrze. Ciągle powtarza, że jeśli się chce, w każdej sytuacji jest rozwiązanie.
Po przeczytaniu tego, od razu nasuwa się pytanie – konie mechaniczne vs zwierzęta? Gdyby nasza bohaterka miała wybierać – wybrałaby konie. Serce kieruje ją do zwierząt.
”Ciężko jest wybierać między dwoma największymi pasjami i uzależnieniami, więc mam nadzieję nigdy tego nie robić.
Marysia Woryna
Zwierzęta są najlepszymi przyjaciółmi Pani Marysi, z tej miłości też 10 lat temu przestała jeść mięso i do teraz tego się trzyma.
Poza końmi i ciężarówkami pasjonuje ją jeszcze kilka rzeczy. Uwielbia fotografię, która łączy się z każdą dziedziną i to jest cudowne – aparat mogę zabrać i w trasę, i do stajni. Oprócz tego uwielbia motoryzację, kocha się ścigać, offroad, cardetailling. To wszystko tak naprawdę łączy ze swoim zawodem, jedynie na co brakuje jej czasu, to wyścigi samochodowe.
Nasza dzisiejsza bohaterka życzy wszystkim życzliwości i empatii, a także znalezienia swojej drogi życiowej, która będzie sprawiała satysfakcję i radość, tak jak jej sprawia praca kierowcy zawodowego.